- To miejsce ma dla mnie ogromne znaczenie. - Powiedział szeptem, gdy po kilku minutach milczenia jej oczy przyzwyczaiły się do światła świec oświetlających grotę. - Opowiadałem ci o nim. Przychodzę tu w ważniejszych momentach życia, kiedy nie wiem jak mam dalej postąpić. Czy wiesz po co cię tu przyprowadziłem? Domyślasz się już?

- Chyba wiem. Chcesz mi się oświadczyć. - Aneta próbowała powstrzymać drżenie głosu. - Czekałam na ten moment, a jednak czuję jak mi serce bije!

- Niezupełnie. Właściwie to masz rację, ale to co za chwilę usłyszysz, będzie czymś zupełnie innym, niż to, czego się spodziewasz. - W spokojnym głosie Alexa było więcej zadumy niż uniesienia.

- Przejdź wreszcie do sedna, bo umrę z niecierpliwości. - Spróbowała zażartować.

- Proszę, abyś wysłuchała mnie do końca, zanim cokolwiek powiesz. Przyrzekasz? - Poprosił cicho.

- Tak. - Powiedziała tonem, jakim się składała przysięgę małżeńską.

- Dobrze wiesz, że cię kocham, nawet nie potrafię tego ukryć. Nie wiesz tylko, jak bardzo cię kocham. A więc się dowiedz, że bardzo. - Najwidoczniej ten wstęp był mu potrzebny.

- Ja ciebie też i to bardzo. - Przytuliła się do niego.

- Wiemy to obydwoje, ale nie wiemy, na ile to nasze uczucie jest trwałe. Przecież znamy się tylko kilka tygodni. To, co do siebie czujemy, może być tylko efemerycznym stanem zakochania, zwykłą wakacyjną miłością.

- Zdaję sobie sprawę, ale również może być początkiem cudownej bajki.

- Właśnie to chciałem powiedzieć... - Nie wiedział jakich słów ma użyć, aby jej przekazać swoją prawdę.

- I za chwilę poprosisz mnie o rękę i będziemy żyli długo i szczęśliwie, - powiedziała przesadnie rozanielonym głosem - a te nietoperze na suficie, co z konieczności są przypadkowymi świadkami nadzwyczaj romantycznych oświadczyn, zemdli od nadmiaru naszego słodkiego szczęścia i wyrzygają się na nas niestrawionymi chrabąszczami.

- Chyba cię kocham bardziej niż przypuszczałem, - rzekł rozbawiony jej ripostą - jednak mylisz się ociupinkę, za chwilę nie będzie tak słodziutko, jak wymarzyłaś. Gdybym był o połowę młodszy, to twój scenariusz sprawdziłby się w stu procentach, ale ja mam 49 lat. Jeszcze przed miesiącem byłem ostatnim facetem na tej ziemi, którego mogłabyś wziąć pod uwagę jako kandydata na męża. Nie jestem księciem z twoich marzeń, który miał przybyć na białym koniu, porwać w ramiona i uprowadzić jęczącą z rozkoszy w szeroki świat.

- Jak zwykle masz 98% racji. W najgorszym stanie delirium alkoholowego nie wymyśliłabym, że mogę zakochać się w rozwodniku, który ma siwe włosy nie tylko na głowie, ale nawet na jajach.

- A uważasz, że ja byłem kiedykolwiek tak naćpany, by zamarzyć, że jakaś porąbana zakonnica mnie pokocha?

- I to namiętnie, a na dodatek bez wyrzutów sumienia.

- Dasz mi w końcu dojść do sedna?

- Dam, tylko już nie powtarzaj, że mnie kochasz, bo znów będę miała kisiel w majtkach.

- Wszystko nas różni: wiek, wykształcenie, poglądy, zapatrywania, religia, miejsce zamieszkania, pochodzenie społeczne...

- a nawet płeć... - Dodała z sarkazmem.

- Losie, kogoś mi podesłał? - Powiedział z udawanym oburzeniem. - Nie tak sobie wyobrażałem romantyczną dziewczynę, która zapanuje nad mym sercem i lędźwiami. Myślałem, że przeobraziłem potwora w habicie w Wenus z Milo, a ona teraz kpi ze mnie językiem złośliwego felietonisty z pisma satyrycznego.

- Zamiast zachwycać się moim wyszukanym stylem, przejdź w końcu do następnej fazy oświadczyn, bo już się zaczynam niecierpliwić! Może jak uklękniesz przede mną, to wtedy ci będzie łatwiej skupić się na temacie?

- Klękam tu przed tobą, o pani serca mego i jąder moich. - Teatralnym gestem ukląkł przed nią, nie zwracając uwagi na panujące w grocie błotko. - Przypuszczając, że jestem w pełni władz umysłowych, chcę cię prosić tu, na tym miejscu pod nietoperzami... - nagle spoważniał i wstał z klęczek - ...abyśmy się rozstali.

Chcę, abyś znalazła sobie normalnego, uczciwego faceta, który cię pokocha całym sercem, duszą i ciałem. To, że zadurzyłaś się, nie jest wystarczającym powodem, abyś zniszczyła sobie resztę życia ze starym satyrem, który mógłby być twoim ojcem.

Chcę, abyś była szczęśliwa. Marzę o tym, aby dowiedzieć się kiedyś, że ci się życie ułożyło. Jeśli zaprosisz mnie na swój ślub albo na chrzciny swojego dziecka, będę ryczał ze szczęścia krokodylimi łzami widząc, że nie popierdoliłem zbytnio twego losu.

Chcę, abyś zapomniała o mnie na zawsze. Wiem, że na początku będzie ci trudno, bo przywykłaś przez ten miesiąc, który minął od naszego poznania, do mojego poczucia humoru, do mojego zapachu, a nawet do mojego chrapania. Po to los ci zesłał bawidamka, abyś wreszcie stała się kobietą. Prawdopodobnie gdyby nie ja, to jeszcze kilka lat nosiłabyś strój zakonny. Widocznie taka miała być moja rola w tej komedii, ale teraz nadszedł czas, abym z honorem zszedł ze sceny.

Tobie teraz pora nadrobić stracony czas i przeżyć z facetami wiele przygód. Rozkochuj ich w sobie, manipuluj nimi, poznaj samców tak, jak tylko to jest możliwe. Kochaj się z każdym, który cię rajcuje. Poznaj sex z każdej strony, w każdej postaci i w każdej pozycji, a jak zechcesz spróbować z dwoma na raz, to też to zrób. Przetrenuj wszystko, co ci tylko przyjdzie do głowy, zanim się zdecydujesz na tego jednego, któremu będziesz wierna do grobowej deski lub urny z prochami.

Nie nadaję się na wiernego męża i kochającego tatusia. Za stary jestem, aby życie zaczynać od początku. Uwielbiam kobiety i nie mam zamiaru jednej cipce poświęcać reszty życia, choć przyznaję, że to dziurka pierwsza klasa. To, że w tej chwili jestem w Tobie zakochany, nic nie zmienia. Przejdzie mi za kilka miesięcy, gdy na horyzoncie pojawi się następna baba.

Czy wyraziłem się wystarczająco jasno? Czy może masz jakieś pytania? Jeśli coś jeszcze jest niejasne, to chętnie ci wytłumaczę.

- O nie! Wyraziłeś się bardzo jasno i wystarczająco dosadnie, używając przy tym znanego mi już dobrze stylu i słownictwa. - Powiedziała bez najmniejszego zdenerwowania. - Myślę, że zrozumiałam nawet więcej, niż chciałeś mi przekazać. W gruncie rzeczy spodziewałam się tego i niczym nowym mnie nie zaskoczyłeś. Nigdy mi nie obiecywałeś, że mnie pokochasz. A jednak zadurzyłeś się w 'głupiej cipce' i to wcale nie mniej, niż ona w tobie. To więcej od tego, co mogłam oczekiwać od starego satyra.

Jak zwykle zgadzam się z tobą w 98%, ale zapomniałeś, że pozostaje jeszcze moje 2%. Za dobrze cię poznałam przez ten miesiąc, za wiele nauczyłam się od ciebie, aby słuchając słyszeć tylko słowa, nie rozumiejąc ich treści.

Każda inna baba poczułaby się urażona lub nawet załamana i byłaby przekonana, że facet porzuca ją jak zużytą ścierkę.

Gdybym takie oświadczyny usłyszała miesiąc temu, poczułabym się odrzucona i ryczałabym z rozpaczy, że nawet jakiś stary i brzydki facet mną wzgardził.

Ale nie dziś!

Dziś jestem innym człowiekiem niż przed miesiącem.

Nauczyłeś mnie nie tylko pieprzyć się, lecz również myśleć inaczej.

To, co przed chwilą usłyszałam, to najpiękniejsze wyznanie miłości o jakim nie mogłabym nawet zamarzyć, gdybym cię nie poznała...

Tak się teraz czuję, jakby 'tam na górze' postanowili mi zrekompensować lata na klęczkach w przekonaniu, że mam powołanie i zesłali mi najgorszego skurwysyna, jakiego mieli w katalogu. Żadnemu innemu facetowi nie dałabym się jeszcze długo rozdziewiczyć. Tego musiał dokonać taki łajdak jak ty.

Masz w zupełności rację. Teraz rola starego satyra skończyła się. Pora się rozstać. Każde z nas musi pójść własną drogą. Ty do swoich bab, a ja w poszukiwaniu wymarzonego księcia, którego tak pokocham, że zechcę być z nim aż do śmierci.

Wiem, że będzie mi bardzo ciężko, ale teraz nie możemy być razem, bo ja na razie nie potrafię i nie chcę być wierna jednemu facetowi.

Masz całkowitą rację, rozbudziłeś we mnie samicę i teraz chcę poznać każdy rodzaj seksu i z niejednym facetem przeżyć tak odlotowy orgazm, że ziemia się trzęsie, a kapcie spadają.

Chcę się pieprzyć, ruchać i bzykać ile wlezie, z kim tylko będę miała ochotę i jak tylko to będzie możliwe. Nie zapytasz po co? Nie szkodzi. I tak ci odpowiem. Chcę nadrobić lata celibatu...

Niech ci się nie wydaje, że to były lata stracone! Wprost przeciwnie! Dzięki nim stałam się człowiekiem, tak samo, jak dzięki tobie stałam kobietą.

Czy wyraziłam się wystarczająco jasno? Czy może czegoś nie zrozumiałeś? Masz jakieś pytania? - Sparafrazowała jego tekst.

- Nie. Nie mam żadnych. - W jego głosie słychać było ogromne zaskoczenie przemieszane ze smutkiem. - Niby powinienem się cieszyć, bo nie przypuszczałem, że tak łatwo się pogodzisz z rozstaniem... A jednak jakoś mi teraz, kurwa, ciężko.

- Co, zalały cię uczucia? Widzę, że gówno zrozumiałeś, z tego co mówiłam!

- Nie rozumiem... - Wybąkał zbity z tropu.

- Te twoje nieudolne oświadczyny, to był jeden zlepek lęków. Ty się boisz jak cholera! Boisz się, że przestanę cię kochać i że będę cię kochać. Boisz się również, że mogłabym znaleźć lepszego od ciebie, że za parę lat nie będzie ci stał, że nie byłabym z tobą szczęśliwa. Ty się boisz kobiet. Ty boisz się żyć. Dlatego musimy się rozstać, aby...

- Masz 100% racji, a nie tylko 2%. - Przyznał pokornie.

- Moment, jeszcze nie skończyłam! Gdybyś się nie bał, to byś zrozumiał, że cię kocham. To jest właśnie te 2% o których zapomniałeś! Kocham cię i chcę być twoją żoną.

Zdaję sobie sprawę, jak potwornie drogo kiedyś za to zapłacę. Zapewne ty umrzesz pierwszy, a ja zostanę na starość sama, przeraźliwie sama i nie znajdę już sobie następnego faceta, bo nawet nie będę go szukać. Wiem co mnie czeka, a jednak pragnę przeżyć z tobą kilka szczęśliwych lat i reszta mnie gówno obchodzi.

Żadne z nas nie jest dziś gotowe do małżeństwa. W tym masz zupełną rację.

Nie przerywaj!

Zaakceptowałam cię: brzydkiego, biednego, z nadwagą, z paleniem. Kocham cię takim jakim jesteś, ale także takim jakim możesz być. Masz potencjał, ale brak ci wiary w siebie. Masz talent, ale brak ci muzy.

Rozstańmy się na rok.

Zrobię wszystko, aby się odkochać! Jednak już teraz uważam, że mi się to nie uda.

Przez ten rok będę szukała swego księcia i pieprzyła się z każdym facetem, który mi się spodoba.

Ty rób tak samo! Zrób wszystko, aby przestać mnie kochać. Szukaj nadal swej wielkiej miłości i pani swego serca.

Jeśli to, co czujemy dziś do siebie, jest prawdziwą miłością, a nie tylko przelotnym stanem zakochania, to spotkamy się i znów poprosisz mnie o rękę.

Wtedy przyjmę twoje oświadczyny i nie będzie mi przeszkadzać, że ograniczymy się do cywilnego, że jesteś stary, że siwiejesz nie tylko na głowie, ale nawet na jajach, że gdy śpisz, to chrapiesz i puszczasz bąki.

- A co ty zrozumiesz przez ten rok?

- Jeśli nie uda mi się o tobie zapomnieć, to będę pewna, że los mi zesłał najwspanialszego faceta na świecie, o jakim nawet nie potrafiłam zamarzyć i poza tobą nie będzie w moim życiu istniał nikt inny. A ty w ciągu roku zrozumiesz, że chcesz mi być wierny.

- ...i co ja biedny mam teraz powiedzieć?

- Masz nic nie mówić tylko mnie pocałować. I chodźmy stąd, bo już dawno mam kisiel w gaciach. Pragnę cię tak, że jeszcze chwila, a cię zgwałcę w tym błotku.

Uśmiechnij się wreszcie i napisz w końcu tę książkę, o której marzyłeś od dziecka.


Wiedeń 2003-07-26


 powrót

Andrzej Setman